Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lazurowe Wybrzeże. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lazurowe Wybrzeże. Pokaż wszystkie posty

środa, 27 listopada 2013

z drogi śledzie!

Niestety żaden z możnych tego świata nie zaprosił nas do siebie, więc Niceę, Monako oraz Monte Carlo zwiedziliśmy w stylu japońskim tzn.jedynie z okien samochodu :).


Nicea jest bardzo ładnym miastem. Szerokie bulwary nadmorskie obsadzone są palmami, a tuż przy nich wznoszą się piękne zabytkowe kamienice.







To już Monako, które objechaliśmy troszkę dokładniej. Nasze wrażenia? Ot, prawdopodobnie najdroższe blokowisko świata :)



wtorek, 26 listopada 2013

Ucieczka od Gucciego

 
Z miejscowości Frejus, która pożegnała nas jedną z najchłodniejszych nocy jaką mieliśmy przyjemność przespać w kamperze na francuskim wybrzeżu (choć źle nie było, ponoć w Polsce spadł śnieg :)), ruszyliśmy w stronę Cannes. Słynna festiwalowa stolica nie zachwyciła naszych wioskolubnych robotniczych dusz. Blichtr i szpan. Gucci, Prada, drogie hotele i cała reszta. Trochę bloków, wąska plaża, Ritze oraz Hiltony. Uciekliśmy stamtąd szybko :). Za to sama droga do tej świątyni rozpusty to już inna sprawa. Cudowne widoki, strome przepaście spadające do morza oraz oczywiście sporo zakrętów. Jedna z piękniejszych tras jakimi dane nam było się przemieszczać. Polecamy szczerze. W końcu dotarliśmy przed Niceę. Miejscowość zwie się Saint Laurent du Var i przekonuje do siebie uroczą plażą, drobniutką starówką, no i oczywiście darmowym parkingiem z równie darmowym serwisem, który położony jest urokliwie przy cmentarzu, więc z okien sypialni oglądamy sobie nagrobki :). Przed nami już tylko Menton i będziemy we Włoszech. Stęskniliśmy się :)













Święta tuż, tuż :)









Tuż przy plaży znajduje się nicejskie lotnisko.


Na kąpiel się nie zdecydowaliśmy ale opalanie to i owszem :)




niedziela, 24 listopada 2013

Frejus


Bonjour. Dziś kolejna porcja fotek. Tym razem z uroczego Frejus/ Sainte Raphael. Większych przygód nie przeżyliśmy, więc zdjęcia muszą wystarczyć :)











sobota, 6 kwietnia 2013

Raport z francuskiej ziemi

 
Jako, że jesteśmy już w drodze ponad miesiąc wypadałoby zrobić jakieś podsumowanie.
Większość czasu spędziliśmy w ojczyźnie wielbicieli ślimaków, więc będzie o niej. Rzeczywistość filtrujemy przez nasz system odbiorczy i pojęciowo-światopoglądowy, więc poniższe punkty nie mają charakteru prawdy objawionej :).

To lecimy:
-ceny- wyższe niż w Polsce, Niemczech, Włoszech. Produkty spożywcze- droższe (nabiał w podobnych przedziałach), wino- tanie :), piwo (raczej wyroby piwopodobne) zaś drogie i niezbyt dobre. Owoce i warzywa w marketach dosyć drogie, alternatywą są targi, gdzie ceny są ponad dwa razy niższe (choć nie zawsze). Chemia- dużo droższa. Dla przykładu możemy podać płyn do toalet chemicznych produkcji francuskiej, który kupiliśmy w Niemczech za 8 euro, tutaj- 20 euro! Kolejny francuski wyrób, znany lakier do włosów. Polska:15 zł, Niemcy: 3-4 euro, Francja: od 7 do 12 euro! Za to paliwo w przystępnych cenach- wczoraj tankowaliśmy ropę za 1,32 euro;
-drogi: autostrady- bardzo dobre, choć kosztowne. W pobliżu dużych miast bardzo często bezpłatne. Drogi krajowe- dobre. Lokalnie i w miastach jest już gorzej: dużo kolein, zapadniętych studzienek i dziur. No i oczywiście wszechobecne większe i mniejsze ronda, które same w sobie stanowią turystyczne ciekawostki. Władze miast chyba konkurują między sobą o to, kto będzie miał najładniejsze. Tak więc stawiane są na środku ronda łodzie, samoloty, fontanny, inscenizowane są scenki z wiejskiego życia, domki z niby-winnicami, gaje palmowe, czy oliwne. Cuda :);
-kierowcy- jeżdżą dosyć przepisowo. Chyba, że mówimy o Marsylii :);
-ludzie- krzywdy nam nikt nie zrobił, ale też za często się nie uśmiechają choć zawsze staramy się nawiązać kontakt wzrokowy i rzucić miłe bonżur. Tylko Didol z reguły nie narzeka na brak zainteresowania :);
-infrastruktura kamperowa- tu jest za co pochwalić Francuzów i czego pozazdrościć. Bardzo dużo darmowych, funkcjonalnych serwisów. Parkować można wszędzie tam gdzie nie ma wyraźnych zakazów;
-dostępność internetu- też nas miło zaskoczyła. W większości miejsc w których byliśmy połączyć się można za darmo w biurach informacji turystycznej. No i oczywiście zawsze pozostaje jeszcze amerykański sprzedawca frytek i bułek z wkładką.

Na razie tyle. Jak tylko dokonamy kolejnych spostrzeżeń to nie omieszkamy się nimi z Wami podzielić :)

 
Poniżej zdjęcia zrobione w miejscowości Sanary sur Mer, którą odwiedziliśmy kilka dni temu.


Le port






Niestety nie zawsze świeci słońce. Spotkana wczoraj Polka, która mieszka tu już 40 lat stwierdziła, że zima nadal trwa. :(





Postój przy plaży. Niektórzy lubią "na bogato".

Nie to co my. Prawdziwi minimaliści. :)

Widok z salonu :)

Ten mały kamper na końcu to my.

 Namiary:

SIX FOURS LES PLAGES ( bliżej do centrum SANARY SUR MER )
GPS: N43º 6`45`` E5º48`42``
-parking (do 1 maja darmowy), bez serwisu (pozostał po nim tylko znak); 
-przy plaży i ulicy (ładny widok, ale głośno); 
-obok informacji turystycznej z wifi.