poniedziałek, 31 grudnia 2018

Szczęśliwego kamperowego roku!

Szczęśliwego kamperowego roku! 

Niech ta mieszkalna skrzynka toczy się wciąż wytrwale do przodu :) Tego życzymy sobie oraz Wam wszystkim!

czwartek, 20 grudnia 2018

deszczo-śnieg przeplatany śniego-deszczem


Z powrotem w domu. Mieliśmy zamiar przywieść z Włoch trochę słońca, ale widocznie coś poszło nie tak, bo od naszego powrotu tylko chmury, deszcz, deszczo-śnieg, śniego-deszcz, śnieg, mrok, mgła, mróz, plucha, słota, wilgoć, wiatr, mżawka, zadymka, kapuśniaczek, ulewa, śnieżyca... Krótko mówiąc pogoda nie dopisuje :/

sobota, 15 grudnia 2018

Świąteczne Como


Można powiedzieć, że już niemal każdą wizytę we Włoszech zaczynamy, czy też kończymy w Como. Tym razem także nie mogliśmy odstąpić od tej tradycji. W nagrodę za wierność oraz stałość uczuć, nasze oczy otrzymały piękne widoki w postaci takich oto świątecznych iluminacji.

piątek, 14 grudnia 2018

Teraz my też są pany!


Za Wikipedią: Portofino – miejscowość i gmina we Włoszech, w regionie Liguria, w mieście metropolitalnym Genua, około 25 km na południowy wschód od centrum Genui. Jedna z najbardziej ekskluzywnych małych miejscowości wypoczynkowych we Włoszech. W miasteczku znajduje się niewielki port jachtowy, a przy nim butiki słynnych domów mody. Duża popularność wśród celebrytów sprawiła, że tutejsze hotele i restauracje należą do najdroższych na Riwierze Włoskiej.

niedziela, 9 grudnia 2018

Przepraszamy urocza dziuro.

 
W ostatnim poście obeszliśmy się z Borghetto Santo Spirito dość obcesowo i nawet zdążyliśmy już je wirtualnie opuścić, nie przedstawiający tej uroczej mieściny szerszej publiczności. Przepraszamy urocza dziuro :) Już naprawiamy nasz błąd.

czwartek, 6 grudnia 2018

Zdobyć taki szczyt, to zaszczyt ;)


W niedzielę postanowiliśmy ruszyć swoje, coraz obszerniej wypełniające spodnie (dziękujemy makaronie :)), dupska na szlak i zdobyć tym samym najbliższy oraz chyba najłatwiejszy do osiągnięcia szczyt.

czwartek, 29 listopada 2018

Sztorm


Kiedy kilka tygodni temu pomieszkiwaliśmy w Genui na morzu szalał sztorm, zaś nad miastem hulała wichura. W środku dnia na dworze panował mrok, deszcz siekał szyby naszego lokum w gniewnej furii, media zaś donosiły o zerwanych dachach oraz zalanych budynkach.

czwartek, 22 listopada 2018

Bogaczy chów klatkowy, czyli najdroższe blokowisko świata.


Elo ziomeczki! Tak nam się tęskno za rejonem, kwadratem, czy też, jak zwał, tak zwał, dzielnicą zrobiło, nasze serca tak mocno łaknęły swojskiego widoku starych dobrych bloków, że musieliśmy niezwłocznie jakoś zareagować na to Heimweh. Całe szczęście, że w zasięgu krótkiej autobusowej podróży mieliśmy poczciwe księstwo Monako, bo by nas ten spleen chyba zabił. Niestety, nie można mieć wszystkiego, ze smutkiem donosimy, że ziomeczków na ławce brak, w psią kupę nie wdepnęliśmy, a i żaden kreszowy dresik nie ukoił uszu swym melodyjnym szelestem. Ale co tam... i bez tego wychyliliśmy tradycyjne puszkowe piwko pod wysokim, oszklonym blokiem. Dziwne tylko, że zamiast tagować ściany, to chłopaki tam neony montują... No i, co to za graficiarz ten Marriott?

niedziela, 18 listopada 2018

zadając szyku na promenadach Lazurowego Wybrzeża


Możni tego świata, piękni i bogaci często zimują na Riwierze Francuskiej. My co prawda nie zalatujemy groszem z daleka, ale co to byłaby za jesień, czy też zima, bez zadawania szyku na promenadach Lazurowego Wybrzeża. Z powyższego wnioskując, wiecie już, że zdarzyło nam się już tu kilka razy bywać, więc nie będziemy się myślowo powielać i skopiujemy po prostu kawałek posta, który powstał podczas naszej pierwszej tu wizyty: Menton- perła Francji. Nie my wymyśliliśmy ten chwytliwy slogan. Słowa te witają turystów na wjeździe do miasta. Czy to określenie odrobinę na wyrost? Według nas nie. Jest w stu procentach zasłużone. Musieliśmy przejechać całe Lazurowe Wybrzeże, żeby na końcu tu dotrzeć. Menton leży przy samej włoskiej granicy i jest jednym z najładniejszych miasteczek, w których dane nam było być.

środa, 14 listopada 2018

Dzienne San Remo


Wiemy, wiemy, przynudzamy już trochę wpisami, które jedynie dokumentują nasze emeryckie życie. Tylko spacerki, palmy, fale, romantyczne uliczki i tego typu szajs. Żadnej wielkiej przygody, emocji, czy wiekopomnych dokonań. No, ale cóż mamy zrobić, skoro tak wygląda ostatnio nasza codzienność? Poza tym palm, kaktusów, plaż oraz morza nigdy dość!

sobota, 10 listopada 2018

San Remo wieczorowa porą


Po tygodniu spędzonym w Genui, przy uprzejmej pomocy włoskich kolei, teleportowaliśmy się do San Remo (lub Sanremo, jak pisze się w Italii). Miasto jest bardzo przyjemne do życia i urlopowania, szczególnie o tej porze roku, gdyż cały czas coś się dzieje. Ludzie tłoczą się po zaułkach oraz na deptaku, skutery trąbią, samochody obijają się delikatnie o siebie, mając dodatkowo tradycyjny już we Włoszech problem z przepuszczaniem pieszych na pasach, targowisko działa i jest dosyć tłumnie odwiedzane. Kurort funkcjonuje zarówno latem, jak i po sezonie. W wakacje może być jedynie problem z nadmorskim wylegiwaniem się, bo plaże są dosyć marniutkie.

niedziela, 4 listopada 2018

Wszystkie szyny wiodą do Genui


Tak naprawdę pogoda w Polsce, czy też w zamieszkiwanych przez nas Niemczech nie jest obecnie taka zła, a nawet momentami jest mniej deszczowo niż na południu Europy, to mimo wszystko postanowiliśmy się ewakuować do znacznie cieplejszej, choć wilgotniejszej i bardziej wietrznej Italii.

niedziela, 30 września 2018

Winobranie


Jak widać na zdjęciach wrzesień minął nam na pozbawianiu winnych krzaczków dorodnych i solidnie wycukrzonych owoców. Odbywało się to często w upale i pod niemal zawsze błękitnym niebem. Przez cały miesiąc pracy nie padało ani razu, a słońce potrafiło czasami wycisnąć z człeka odrobinę wilgoci :)


piątek, 31 sierpnia 2018

konsTYtucJa


Krótka przerwa w pracy niestety już prawie za nami i w poniedziałek, pełni chęci oraz wigoru zaczynamy winobranie. Nim to się jednak stanie zabierzemy Was na krótką wycieczkę w przeszłość, a konkretnie do Polski.

sobota, 4 sierpnia 2018

czas więc przerwać milczenie...


Już ponad miesiąc minął od ostatniego wpisu na szanownym, acz coraz rzadziej zapełnianym słowem blogasku, czas więc przerwać milczenie i w literkowo-spacjowym ciągu zrelacjonować, co też ciekawego wydarzyło się u nas w tym czasie.

niedziela, 1 lipca 2018

Porządkując krzaczki w Buchberg


W ostatnim  poście domagaliśmy się większej ilości delegacji i proszę bardzo, wszechświat nadstawił ucha i postanowił być dla nas łaskawy zsyłając kolejny wyjazd.


Tym razem poniosło nas nad samiutki Ren, do małej wioski zwanej Buchberg.

niedziela, 17 czerwca 2018

Byle więcej takich delegacji!


Przed Szanownym Państwem radośnie paraduje kompilacja zdjęć z ostatniego tygodnia spędzonego w idyllicznym Quinten. Wszystko co miało być napisane, już opisane zostało. Pozostają fotki, od których bezkresnego piękna krwawią oczy oraz niegasnąca nadzieja na rychły powrót w te strony :)


niedziela, 3 czerwca 2018

Quinten


Czasem ból dłoni, rąk oraz nóg, ogólnie ciała całego ustępuje bólowi oczu. Lecz jakże przyjemne jest to cierpienie wzrokowego narządu. Jaaakie widoki!! Czegoś, aż tak pięknego nie spodziewaliśmy się wczesnym rankiem w piątek, kiedy to wyjeżdżaliśmy odrobinę dalej od naszej głównej siedzimy nad jezioro Walensee. Mamy tam trzy hektary winnicy na których gospodaruje zatrudnione na stałe małżeństwo, któremu z racji przedemerytalnego już wieku, trzeba jednak czasem pomóc.


czwartek, 31 maja 2018

W pracy najfajniejsze są... przerwy!!


Nawet najwięksi pracusie wyrywają się czasem spod kapitalistycznego ucisku, jednym słowem zasługują na przerwę i odrobinę czasu dla siebie. Korzystając z wolnego dnia wybraliśmy się więc do położonego po drugiej stronie jeziora, zabytkowego Rapperswil. Oczywiście, jak na prawdziwych pracoholików przystało, nie mogliśmy spędzić dnia bez wizyty na winnicy :)

poniedziałek, 21 maja 2018

Rozradowane wilgocią ślimaki, nomen omen winniczki ;)


Żeby dużo kamperować, czasem trzeba popracować :) Dlatego też, od kilku dni uskuteczniamy ten obfitujący we franki znój. 

niedziela, 13 maja 2018

Nawet największym bumelantom zdarza się czasem iść do roboty...


Od naszego ostatniego zarobkowania w Visp minął już ponad rok, na koncie bankowym hulają więc przeciągi, w portfelach zaś zamiast pieniędzy panoszą się zuchwale pajęczyny- czas najwyższy znaleźć jakąś robotę :)

środa, 2 maja 2018

Czas się gdzieś ruszyć!


Po powrocie z Włoch oraz kilku dniach spędzonych w domu z dupą przyrośniętą do kanapy powiedzieliśmy w końcu dość :) Czas się gdzieś ruszyć! Dalekie wojaże z przyczyn ogólnozarobkowych wykluczyliśmy (tak, tak niedługo zakuwamy się w pracowe dyby), padło więc na objazd bliższej oraz dalszej okolicy. Jak widać na fotce powyżej, po drodze spotkaliśmy bliźniaka. Który kamperek nasz?

wtorek, 10 kwietnia 2018

Żegnajcie wyboje!


Niniejszym oficjalnie oświadczamy, iż kilka dni temu powróciliśmy na stare śmieci. Ziemią przodków, czy też ojcowizną nazwać ich jednak nie można, bo to przecież kraina odwiecznych wrogów i znienawidzonych najeźdźców. Dla nas jednak to przytulny, przesiąknięty lewackością dom :).


wtorek, 27 marca 2018

Google, Google powiedz przecie, gdzie wiatr nas z plaży nie zmiecie?


Do południowych Włoch nie zagnała nas wcale ciekawość, czy też potrzeba odkrycia niespenetrowanego dotychczas regionu. Nie, zaprowadziła nas tam prognoza pogody, która nęciła nas świecącym tam słońcem oraz dwucyfrową temperaturą. Co się więc długo zastanawiać, czas ruszać w stronę równika.

niedziela, 25 marca 2018

leżac krzyżem w Loreto


Pielgrzymi przybywający tu od setek lat wytarli bruk tak, że stał się gładki, jakby z pietyzmem polerował go wprawiony w swym fachu kamieniarz. My zaś, odrobinę nieświadomie, ruszyliśmy ich śladem i tak dotarliśmy do Loreto. Fakt jest bowiem taki, że główną przyczyną naszego przybycia, nie był zamiar leżenia krzyżem, czy też wielogodzinnych modłów, co to, to nie. Powód był dużo bardziej prozaiczny, a dokładnie stanowił go, polecany w internecie, świetny parking z prądem, gdzie zamierzaliśmy przeczekać przy farelce gorszą pogodę. Całe szczęście dla naszej ignorancji przejaśniło się na kilka godzin i mogliśmy ruszyć na rekonesans.

sobota, 17 marca 2018

Włoska pogoda kobietą jest...


Włoska wiosna (choć tak naprawdę mamy jeszcze zimę) nie odbiega wcale od polskiej, czy w naszym przypadku- niemieckiej. Fakt, że jest tu cieplej i odrobinę słoneczniej, ale ze zmiennością pogody jest tak samo. Niejednokrotnie rano budzi nas, zaglądając nieśmiało do kamperowego okienka, piękne słońce, by potem zniknąć za gęstą mgłą, bądź też grubymi, pękatymi od deszczu chmurami.

czwartek, 15 marca 2018

Nexte Monate alles perfecto!

 
Ostatnio pisaliśmy coś nieśmiało o zarobkowych pracach wszelakich, zatrudnieniach długoterminowych, bilansach, saldach, giełdach oraz możliwych hossach, czy też mniej chętnie widzianych bessach. No więc, w sobotę byliśmy umówieni na rozmowę w Szwajcarii, nad Jeziorem Zuryskim, z pewnym, jak się na miejscu okazało, bardzo przyjemnym potencjalnym pracodawcą. Po twardych, obfitujących w nieprzewidziane zwroty akcji negocjacjach, doszliśmy w końcu do owocnego dla obu stron konsensusu. Co by się dalej nie rozwodzić w tym temacie, nadmienimy jedynie, że potencjalnie owocna we franki praca, zbliża się do nas nieubłaganie, rzucając przy tym złowrogi cień na nasze bumelanckie życie :

środa, 7 marca 2018

W poszukiwaniu lata, czyli jak Komo namówił nas na wyruszenie ku słońcu :)


Ostatnio wspominaliśmy coś nieśmiało, że gdzieś tam, w niedalekiej przyszłości, rysują się przed nami szeroko i oślepiająco zarazem, perspektywy legalnego oraz na dodatek trwałego zatrudnienia. Niestety, a może i stety, pracowe miraże rozpuściły się póki co w badeńskiej mgle, by następnie zacząć się powoli formować w migoczące w przyszłości helwetyckie konkrety. Ale to jeszcze nie teraz, trochę wolności jeszcze nam pozostało do wykorzystania w najbliższym czasie. Co więc czynić, siedzieć w domu i obrastać mchem, jak nasz balkon po zimie?

wtorek, 20 lutego 2018

dwa stopnie powyżej zera już się zdarzało :)


Kamperowanie zimą, jakiś wyjazd na narty, ludzie zastanawiają się, czy to ma sens i czy się, potocznie mówiąc, da. Pewnie, że tak. Czy jest to przyjemne? W naszym przypadku nie do końca. Przy hulającym piecu, czy też farelce nie jest źle. Do tego dołóżmy bulgoczący sobie spokojnie bojler z gorącą wodą. Niektórzy tak mają i sobie chwalą. U nas jest jednak odrobinę inaczej. Dlaczego? Bo szparujemy gaz, prąd i Ojro w ogóle i szczególe. Więc ciepła woda tylko wieczorem oraz ogrzewanie przerywane chwilami chłodu. Choć ostatniej nocy, przy solidnym mrozie farelka wspierała nas niemal bez przerwy.

sobota, 17 lutego 2018

tymczasem w pozafacebookowym życiu...


Coś ostatnio u nas cichutko, spokojniutko, blog się kurzy i wpisów brak. No cóż, nie znaczy to wcale, że nic się nie dzieje w naszym pozafacebookowym życiu. Co to, to nie! Kilka tygodni temu wybraliśmy się do Polski, by nasz domek na kółkach mógł podreperować zdrowie u mechanika samochodowego, zwanego też kamperowym spa. Jako, że Hymerek nie był w pełni sił, to ten niecały tysiąc kilometrów pokonaliśmy w cztery dni :) Teraz już wszystko ponaprawiane, porobione i odpicowane, a my pakujemy się na drogę powrotną. Mamy nadzieję, że teraz kamperek będzie mknął po autostradzie niczym Komo za piłką. Jak widać na fotce, ten Rudy Potwór także aktywnie pomaga w przygotowaniach :)