poniedziałek, 3 lipca 2017

Prozak życia


Wchodzimy na bloga, patrzymy na datę ostatniego wpisu, nasze umysły powoli mielą i zagniatają przesyłane z oczu dane, mija jeszcze krótka chwila i... bum! Od czasu, gdy ostatnim razem wystukaliśmy tu jakieś treści minęło już prawie trzy tygodnie. Toż, niepodlewany aktualnościami zapis naszego życia gotów jeszcze uschnąć w samotności. Kontynuując rozumowanie tym tokiem możemy zadać sobie pytanie, czy my w ogóle żyjemy? Bo, jak widać blogowe ślady wcale na to nie wskazują.


No, ale skoro piszemy, to i wciąż egzystujemy. Nie jest to wprawdzie bytowanie tak barwne, jak podczas kamperowych wojaży, ale mimo wszystko jakieś powolne dychanie.


Śpieszymy więc donieść, że okraszone słonecznym skwarem dni mijają nam powoli na poszukiwaniu jakiegoś owocującego w euro zajęcia oraz zdobywaniu nowych harcerskich sprawności.


O jakież to umiejętności konkretnie wzbogacamy swe CV, zakołata Wam pewnie w głowach. Jak to jakie, wręcz nie byle jakie!


Malarz pokojowy, hydraulik, panelarz (jest parkieciarz, to i panelarz może być :)), co jeszcze... o! Renowator glazury oraz sanitarki łazienkowej. Prawda, że brzmi fachowo? Nie będziemy się zanadto rozwodzić w tym temacie, wystarczy powiedzieć, że wzięliśmy się za mały remont mieszkania.



Ale już gdzieś tam w odmętach umysłów, w ich bezdennej wręcz głup..., głębi znaczy się, rodzą się powoli zarysy kolejnych kamperowych wojaży. Gdzieś daleko szumią już dla nas morza, rozgrzewają się piaski i pustoszeją wąskie uliczki. Trzeba jedynie zmrużyć oczy, jeszcze mocniej wytężyć wyobraźnię, by dowiedzieć się gdzie to jest :)



P.S. Jako, że w Polsce od kilku dni rozgorzał w pełni sezon urlopowy, to życzymy Wam wszystkich, by wydał jak najdojrzalsze i najbardziej soczyste owoce.