poniedziałek, 23 grudnia 2013

WESOŁYCH ŚWIĄT...


...życzymy Wam wszystkim. Dużym, małym, czarnym, białym, tyć nieśmiałym i zuchwałym :)

piątek, 20 grudnia 2013

grzejnikowe grzanie

Tak jak słońce co wieczór nurza się w morskich falach oznajmiając wszystkim zmierzch dnia, tak i nasza wyprawa dobiegła niestety końca. Od kilku dni wygrzewamy nasze członki, nie w blasku rzeczonego słońca, a w cieniu grzejników :)

Ostatni przystanek na naszej nadmorskiej trasie- La Spezia. Dosyć spore miasteczko w większej swej części odcięte od morza przez ogromny port. Choć jest oczywiście i deptak, i marina, są piękne parki, plaż niestety brak.






Klub La Speziańskich kamperowców wspólnie z Czerwonym Krzyżem prowadzi taki oto całoroczny parking z serwisem. Widoczne w tle kampery niestety pozostają tam tylko na zimę, więc noc spędziliśmy samotnie. Obiekt jest zamykany na noc, a za dnia oddzielony od niebezpiecznego świata szlabanem :) Co do kosztów, to należy wnieść dobrowolna donacje, czyli nasze staropolskie "co łaska".

Po przejechaniu gór oddzielających nas od Niziny Padańskiej trafiliśmy do Parmy. Kilka kilometrów od niej w miejscowości Sala Baganza znajduje się darmowy parking z darmowym serwisem i równie darmowym prądem. Jako, że w nocy był całkiem spory mróz chcielibyśmy niniejszym serdecznie podziękować włodarzom miasteczka za stworzenie tego postoju :)




 Nieboraki :(

 Jeszcze tylko...

 ...hyc...

 ...przez Alpy...

...i dojeżdżamy do Niemiec. A tu już klimat świąteczny w pełni. Jarmarki, lampki, atakujące z radia "Last Christmas", zakupowe szaleństwo oraz mróz. Tak to kończy się nasze kolejne w tym roku kilkumiesięczne kamperowanie. Za kilka dni jednak nastanie nam nowy rok, a z nim nowe nadzieje oraz nowe kamperowe przygody :)


poniedziałek, 9 grudnia 2013

morza szum...

Plażowanie nasze wprawia w nie lada konfuzję wszystkie włoskie elegantki. Co bardziej litościwa chce wzywać dottore, pozostałe po prostu pukają się w czoło. No bo jak to, futra dopiero co wywietrzone, szaliki nabyte, czapki w najnowszych fasonach wprost z Mediolanu zakupione, a my tu bezczelnie na piasku i to w negliżu. Przechadzając się więc nadmorskimi bulwarami w pełnym rynsztunku tubylcy dzielnie znoszą upał. Za nimi zaś podążają dzielnie bambini w puchowych kurtkach i ocieplanych spodenkach. Wysokie kozaki oczywiście dopełniają stylizację :) No, ale kiedy jak nie dziś zaprezentować kosztowne stroje i najnowszy przyodziewek. Już za kilka tygodni przecież będzie on niemodny i każdy będzie mógł go kupić na wyprzedaży za pół ceny :)

 Niestety, to chyba ostatnie cieple dni w tym roku.



 Polskie elegantki również zadają szyku na nadmorskich bulwarach :)




 Również mopsy prezentują wyszukane futra. Niestety to już kolekcja z przed kilku lat.



czwartek, 5 grudnia 2013

pośród Dian

Zaraz za Imperią rozciąga się kraina Dian. Jest Diano Marina, Diano Castello, Diano san Pietro i chyba jeszcze z sześć innych Dian. My odwiedziliśmy dwa pierwsze.

Świecące intensywnie słońce musiało odrobinę uprażyć nam gąbczastą tkankę podczaszkową bo zdecydowaliśmy się na nie lada szaleństwo i pierwszy raz stanęliśmy na płatnym postoju-kempingu. Do luksusów należą tu toalety, elegancki serwis dla kamperów oraz nawet prąd :)


 Prawdziwy plac zabaw dla kamperowców.


Postanowiliśmy ulżyć w ich ciężkiej doli i odciążyć biedne drzewka grejpfrutowe oraz pomarańczowe. Owoc oblepia je gęsto, a chętnych do jego zbioru brak. W tym momencie wchodzą do akcji, bądź co bądź profesjonalni zbieracze (czyli my :)) i haratają ile wlezie. Torba zapełnia się w iście ekspresowym tempie i już po chwili jest pełna. Dorodne owoce cieszą nasze oczy i zasmucają ramiona, bo ktoś tę torbę musi donieść kilka kilometrów do kampera. Ale nic to ważne, że owoc darmowy i w dodatku niepryskany, czyli BIO. Wszystkich, którzy myślą, iż proceder ten zaśmiecił nasze sumienia i mamy związek z jakimś niecnym czynem śpieszymy poinformować, że drzewka były posadzone na miejskim parkingu i nikomu szkody nie wyrządziliśmy. Co więcej "niczyje" cytrusy dzielą we Włoszech los naszych dzikich jabłek, czy też śliwek. Nikt ich po prostu nie zrywa i dorodne owoce gniją sobie wesoło dookoła pni. Za to w marketach kolejki do stoiska warzywno-owocowego nie mają końca :)




poniedziałek, 2 grudnia 2013

Imperia



Imperia znana nam była dotychczas tylko z opakowań doskonałego makaronu Agnesi na którym to widnieje jej zdjęcie i który jest tu produkowany. Miejscowość powstała na początku XX wieku i jest zlepkiem kilku dotychczas osobnych jednostek. Dwie najważniejsze to położona na wzgórzu, zabytkowa Port Mauricio oraz znana właśnie z wytwarzania pasty Oneglia. Obie szczycą się licznymi zabytkami, wąskimi uliczkami pełnymi knajpek, nadmorskimi promenadami oraz nie najgorszymi plażami. Niepomni na opuchnięte i zbolałe stopy trzy dni chodziliśmy dzielnie od świtu do zmierzchu by wszystko obejrzeć :)


Port Mauricio



Oneglia- widok jak z makaronu :)





Kampery opanowały znajdującą się w wiecznej budowie marinę.










Region słynie z doskonałej oliwy. Odwiedziliśmy więc olearię degustując przy okazji co nieco.



Po wyczerpującym zwiedzaniu czas na regenerację przy pizzy.